Wywiad z Ralphem Fiennesem: "Świat filmu jest zbyt horendalny
Aktor o swojej najnowszej roli w "Antoniuszu i Kleopatrze" Teatru Narodowego i jego tematach starzenia się, władzy i męskości, jego miłości do Szekspira, i nie zawsze bycia pisanym na maszynie jako "pokręcony angielski intelektualnie niespokojny typ".
Ralph Fiennes gra człowieka na zniżkowej spirali swojego życia. Od jutra na scenie Londyńskiego Teatru Narodowego wystąpi jako Antoniusz w "Antoniuszu i Kleopatrze" Szekspira.
"Myślę, że to jest genialne w pewnym wieku - mówi z szybkim śmiechem - gdzie jest świadomy nadchodzącej młodości i bycia na zstępującym zboczu; gdzie widać, że ciało się zmienia i rzeczy są inne. Czuję, że on to wyartykułował. Jego poczucie wyzwania przez młodość i niepokój o własną potencję".
W wieku 55 lat Fiennes wyraźnie współczuje troskom Antoniusza, ale pod wieloma względami jego kariera rozwija się jak nigdy dotąd, prezentując zdrową i imponującą odmianę, począwszy od gry obłąkanego łotra z East Endu w filmie Martina McDonagha w Brugii, przez prissy concierge'a w The Grand Budapest Hotel Wesa Andersona, nauczyciela tańca Aleksandra Puszkina w filmie The White Crow (po rosyjsku), filmie o tancerzu Rudolfie Nurejewie, który również wyreżyserował. Nie wspominając o wcieleniu zła, Lorda Voldemorta w filmach o Harrym Potterze.
"To była cudowna przyjemność, rozkosz i dreszczyk emocji, że nie zawsze byłem obsadzany jako pokręcony angielski intelektualnie niespokojny typ", mówi. "Byłem szczęśliwie zaskoczony rolami, o których zagranie mnie poproszono". I wybrałem jelitowym uczuciem. Ilekroć wybierałem z głową, myśląc, że to może być dobry krok w karierze, to zawsze był to wybór analityczny i nigdy nie czułem się w nim dobrze.
"Ale kiedy jest to uczucie jelitowe - to dobra rola, ten reżyser jest świetny, ten scenariusz czuje się dobrze - nieważne, czy były to sukcesy, czy nie, ale nie żałowałem ich, bo wybór, żeby je zrobić, był uczuciem tutaj" - wskazuje na swój żołądek - "a nie tam" - i delikatnie dotyka głowy.
Zgłosił się do roli Antoniusza w reżyserii Simona Godwina, po tym jak odniósł spory sukces we współpracy z tym samym reżyserem w filmie Człowiek i Superman George'a Bernarda Shawa w 2015 roku. Była to kolejna szybka decyzja. Usiedli do dyskusji o tym, co mogą wspólnie zrobić dalej, a wkrótce pojawił się Antoniusz.
"Myślę, że jest to część, która jest ogromna, ale została trochę przeoczona", mówi Godwin. "Widział wersję Judi Dench i Anthony'ego Hopkinsa i był tym bardzo dotknięty." Oboje poszli zobaczyć Sophie Okonedo w jej niszczycielskim występie w filmie Edwarda Albee's The Goat, czyli Kim jest Sylvia? i natychmiast zaprosili ją do zagrania Kleopatry.
Spotykamy się tuż przed otwarciem wieczoru, w wąskiej przestrzeni pomiędzy próbą a podglądem. Fiennes, w chrupiącej, niebieskiej koszuli, otwartej na szyję i talię, wygląda na zrelaksowanego i opalonego, gdy osadza się na poobijanej, szarej sofie, by porozmawiać. Godwin siedzi obok niego, a współudział między nimi jest oczywisty.
"Simon jest bardzo tolerancyjny", mówi Fiennes. "Robię obserwacje, których większość aktorów by nie zrobiła. Wkraczam na jego terytorium, ale nie mogę się powstrzymać od patrzenia na rzeczy." Godwin uśmiecha się łagodnie. "Dlatego lubię pracować z Ralphem, bo partnerstwo między aktorem i reżyserem to coś więcej niż tylko blokowanie, gdzie wszyscy stoją. Chodzi o jakąś koncepcję świata i postaci".
Fiennes uśmiecha się do tyłu, z lekką złośliwością. "Simon jest niezwykły w swojej nieustannej otwartości na to, co wnoszą aktorzy. Aktorzy są jak dzieci. Chcemy, by pozwolono nam grać, ale chcemy też, by granice rodzicielskie dawały nam pewność siebie. To zabawna dynamika."
Jest on tak głęboko zanurzony w Szekspirze, tak niedawno z próby, że cytuje ogromne kawałki. Słowa zdają się go spowijają. Jego portret Antoniusza nie jest pierwszym bohaterem Szekspira: dał nam Hamleta, Ryszarda II, Ryszarda III i innych, wszyscy zagrali na scenie z wyraźnym sukcesem. W swoim filmowym debiucie reżyserskim zagrał innego rzymskiego przywódcę, Koriolana, czyniąc tragedię trzewną i współczesną.
"Rzymskie sztuki i historie są pełne pytań o władzę, o to, co to znaczy posiadać władzę i o naturę indywidualnego posiadania władzy. Ta sztuka jest genialna o człowieku, który miał władzę i ją traci." Godwin żetony w grze: "I o męskości również."
To właśnie równowaga pomiędzy światami Antoniusza i Kleopatry oraz ciągłe szarpanie Antoniusza pomiędzy wymaganiami obowiązku i władzy a rozluźnieniem miłości i luksusu tworzy napięcie w sztuce - i wytrąca tragedię.
"Jest bardzo zwolniony na początku na erotyczne terytorium Kleopatry i związek z nią. Ale wie, że z punktu widzenia jego życia politycznego nie jest to dobre", mówi Fiennes. "On jest naprawdę podzielonym człowiekiem."
Godwin dodaje: "Sztuka jest pytaniem, w jakich warunkach mężczyźni mogą się szczęśliwie starzeć? W obecnej strukturze politycznej myślimy o tych mężczyznach, którzy są w pewnym wieku i reagują w określony sposób. Antoniusz bez końca ma dwa wyjścia."
Fiennes lubi grać naprzeciwko Okonedo, dzieląc się ładunkiem gry z tak silną kobietą. "Partia Antoniusza nie jest tak wielka jak Hamlet, Ryszard III czy Koriolan, jeśli chodzi o słowa czy czas na scenie, ale ma tragiczny łuk tak wielki jak ich, i czuje się jak bardzo duża część.
Ale ten tragiczny łuk jest w parze z Kleopatrą: nosisz go razem. Energia jest dzielona i możesz zamieszkać w podróży Antoniusza tylko wtedy, gdy jesteś zsynchronizowany z Kleopatrą: te dwa duchy cały czas się definiują. To jest wielka różnica."
Ale to, co go najbardziej cieszy, to po prostu powrót do Szekspira, którego słowa biegną jak nić przez jego różnorodną i bogatą karierę. "Gdy się starzeję, Szekspir naprawdę mówi, być może dlatego, że masz większe spojrzenie na życie, jego komplikacje i wybory", mówi, z rozwagą. "Zostałem mu przedstawiony, kiedy byłem bardzo młody, i zawsze czułem się w tym języku jak w domu. To wyzwanie, ale zawsze mi się podobało - czytanie Szekspira, granie na nim, oglądanie go. Po prostu uważam, że jego spojrzenie na ludzkość jest niedoścignione, a język - niezwykły.
"W Szekspirze jest głęboki duch, którego nie potrafimy wyrazić słowami, ale publiczność wciąż przychodzi, a aktorzy wciąż chcą go zagrać. Podniecamy się, gdy słyszymy, że jest taka i taka produkcja, bo musi być jakiś magiczny wgląd w to, kim jesteśmy, który nieustannie nas budzi".
Spektakl sprawia mu szczególną radość, ponieważ znajduje się w National off the back of finishing directing - and acting in - The White Crow, napisany przez Davida Hare'a, który ma się ukazać w przyszłym roku, po biegu na London Film Festival.
Jest dumny z filmu, który był jego pomysłem, ale pojawił się na ekranie wbrew jego woli. "Nie chciałem tego robić, ale poczułem, że mój udział jako aktora pomoże w sfinansowaniu filmu. Cała ta sprawa była tylko stresem. Świat filmowy jest zbyt horrendalny. Finanse, pieniądze, wszystko zależy od tego, czego chcą dystrybutorzy. Miałam dużo szczęścia. Pozwolono mi zrobić trzy filmy bez przeszkód, ale to było bardzo trudne, a poziom stresu i niepokoju jest trudny."
Pewnego dnia chciałby reżyserować na scenie. Ale w międzyczasie rozkoszuje się swobodą gry. W końcu jego podejście polega na dążeniu do prostoty. "W grze Szekspira chodzi o to, że jeśli mówisz wersy, to jesteś bohaterem. Rozmawiałem z Ianem McKellenem tamtej nocy i powiedział, że Szekspir nie miałby pojęcia o graniu postaci. Jeśli mówisz wiersze Hamleta jak ty, to jesteś Hamletem.
"Zasadniczo jest to całkiem proste. Musisz po prostu być w momencie, w którym mówisz, ponieważ język niesie ze sobą tak wiele. Mówisz te myśli tak jak ja mówię do ciebie teraz, w obecnej chwili, starając się być tak jasnym jak ja". Uśmiecha się, znowu krótko. Potem nagle odchodzi, gotowy dodać kolejnego bohatera szekspirowskiego do panteonu Fiennes.
Antony i Kleopatra grają w Teatrze Narodowym od jutra do 19 stycznia: nationaltheatre.org.uk. Transmisja na żywo w ramach NT Live do kin na całym świecie 6 grudnia